Mam taki dylemat, przy wyborze kolejnego obiektywu.
Opiszę najpierw stan obecny:
- Uwielbiam swojego C50/1.8II - daje mi fotki nieporównywalne jakością (kolory, ostrość, dystorsja) do kita 18-55IS. Mam ochotę mocniej wejść w stałki, bo 50 jest jednak na cropie za wąska (choć z drugiej strony to wymusza kreatywność :). Teraz chciałbym kupić jakąś stałkę która na przeliczeniu da te klasyczne 50mm. Czyli zakres 28-35. Zastosowanie: najczęściej łażenie z aparatem po mieście, focenie budynków, zdarzeń i ludzi, czyli to samo co robię z 50 (tam jeszcze dochodzą portrety).
- Coraz bardziej czuję potrzebę upgrade z 18-55IS - którą używam najczęsciej w terenie (krajobraz, architektura), wprawdzie nieostre zdjęcia zdarzają mi się rzadziej, ale patrzę na nie, patrzę na wykonywane przez lepsze obiektywy i widzę, że to nie to. :)
Więc teraz mam do wyboru:
- kupić stałkę: rozważam na razie najprostszą i najtańszą C28/2.8 (ok. 550 używana), na razie zostać z kitem.
- kupić zamiennik dla kita i z recenzji wynika, że najlepszy do 1tys zł będzie Tamron 17-50 (waham się, ale raczej bez IS).
- kupić i jedno i drugie :-)
Jak widać budżetu nie ustawiłem sobie wielkiego, co jest konsekwencją faktu, że fotografuję wciąż amatorsko. Więc na razie nie myślę o C28/1.8 czy S30/1.4.
I pytania:
- Czy C28/2.8 będzie lepsza na swoim zakresie od T17-50, który w końcu też ma 2.8? A może jest taka sama, wobec tego nie mam się co przejmować tą stałką?
- Czy C28/2.8 da się porównać jakością do C50/1.8II? A raczej: czy będę podobnie zachwycony zdjęciami w porównaniu do kita? :)
Recenzje czytałem, ale większość jest skażona porównaniem do wersji 28/1.8, która jest naturalnym upgradem, i wiadomo że jej tańszy brat wypada słabiej.
Dzięki za wszelkie podpowiedzi. :-)