Witam. Mam od pewnego czasu problem z moim zestawem EOS 60D + Tamron SP 17-50mm f2,8. Chodzi o to, że zdjęcia wychodzą najczęściej nieostre lub średnio ostre oraz niedoświetlone - ciemne. Zwykle robię zdjęcia produktowe w studio i przeszkadza mi specjalnie to, że obiektyw czasami nie może złapać ostrości. Robię po 2-3 serie zdjęć aby mieć pewność, że jedno wyjdzie ok. Uznawałem, że to taka specyfika obiektywu (tani) oraz fotografowanych przedmiotów (brak punktów zaczepienia dla AF). Dzisiaj zaś wybrałem się na spacer. Zima, śnieg, słońce, samo południe. Zrobiłem trochę zdjęć na polu, większość robiłem pod światło oraz ze słońcem z boku kadru. Wróciłem do domu, zgrałem zdjęcia i okazuje się, że jest dramat. Zamiast słonecznej scenerii wyszedł wieczór. Zamiast błękitnego nieba jest szaruga. Ostrość też pozostawia wiele do życzenia (zwłaszcza po powiększeniu zdjęć by obejrzeć jakiś obiekt). Kiedyś robiłem zdjęcia pod słońce i wychodziły zbyt jasne i brakowało kontrastu (efekt był zamierzony), a teraz są drastycznie ciemne i zamglone. Obiektyw kupiłem dwa lata temu bo miał opinię żylety i faktycznie do niedawna zdjęcia były ostre, przynajmniej do f6,3 bo przy wyższych wartościach byłem rozczarowany.
Winny jest aparat albo obiektyw? Albo fotograf, który zbyt wiele oczekuje po zdjęciach robionych w trudnych warunkach? Jedno co jestem w stanie zauważyć to brudna matryca, ale to raczej nie wpływa na światłomierz.
Wrzucam link do kilku najgorszych zdjęć ze spaceru, wraz z exifami.
https://zapodaj.net/6927181c13f3c.jpg.html
https://zapodaj.net/4526387e56c6c.jpg.html
https://zapodaj.net/c84f7497ce7bd.jpg.html
https://zapodaj.net/719af7da6adab.jpg.html
Dodam, że z ok. 30 zrobionych zdjęć p5 wyszło w miarę ok, bo nie można się przyczepić do światła i ostrości. Przykład:
https://zapodaj.net/0b77667a2211a.jpg.html