Dziś znajomy u mnie był z płaczem jaki to ten ART jest zły, że nie trafia, że mydło i tego typu pierdoły, nierzadko rzucane również tu na forum. Pierwsze moje skojerzenie - gość kupił najlepsza 50 na rynku do Canona i o co mu chodzi - no AMATOR? I oczywiście miałem 100% racji. Wystarczyło 20 minut roboty i nie trzeba do tego żadnych plansz i innych pierdół oraz USB DOCK. Chwila testowania na butelce whiskey i kominie w domu obok. Oczywiście nie trzeba zdejmować obiektywu z body tylko regulować mikrokalibracją. Poterm zerujemy mikrokalibrację, zmieniamy w USB dock i co??? Obiektyw nagle stał się boski... a z teorii, że szkło szkłu nierówne i są różne odchyłki od norm to nawet serwisanci z Canona w Berlinie mają bekę.