Witam,witam... Jakiś czas temu w moim canonie 40d podczas wyjmowania kabla usb musialo obluzowac mi się gniazdo. W sytuacji kiedy wkładałem kilka dni pozniej kabel w celu zgrania zdjęć na kompa, poczułem że coś za lekko weszło ( przy tym komputer nie wykrywał źródła). Efektem tego jest zaginiony jeden pin na gniezdzie (pewnie wpadl głębiej, albo po prostu wyleciał. Piszę o tym, bo ostatnio na zdjęciach zrobionych tym aparatem zaczynają pojawiać się dziwne rzeczy, np jakiś biały prostokąt na zdjęciu, czy jakiś niebieski pasek na dole zdjęcia itp. Fakt na 400 zdjęć, tych felernych naliczyłem 3-4, ale zacząłem się niepokoić. Forum przejrzałem w celu znalezienia odpowiedzi, ale natknąłem się na przypadek gdzie notorycznie pojawiały się paski na zdjęciach(diagnoza-matryca), a u mnie tak nie jest. Dziwne jest jeszcze jedno... W momencie robienia zdjęcia (które pózniej okazało się felerne) żadnych niedoskonałości nie dostrzegłem, na szybkim podglądzie, jak i na przeglądaniu zdjęć po zrobieniu serii wszystko wygladało ok. W momencie kiedy aparat wyłączyłem i włączyłem, zdjęcie które wcześniej było dobre, w aparacie mam zaznaczone jako "nie można odtworzyć obrazu" a w tle jest miniaturka tego zdjęcia, po przerzuceniu na kompa, te zdjęcia których nie moge odtworzyć na aparacie mają defekty w postaci jakiś pasków,prostokątów itp...
Czy myślicie, że problem ze zdjęciami to może być skutek obluzowanego tego gniazda? może powstawać jakieś spięcie czy cos co by zakłócało zapis?
Z góry dzięki za odpowiedzi.
Dodam jakiś podgląd jak to wyglada(o takie cuda...):